W ramach cyklu Książka z masłem sprawdza: książka czy film? z niemałą przyjemnością przeniosłam się tym razem na XIX-wieczną angielską prowincję, gdzie codzienność urozmaicają wieczorne bale, miejscowe ploteczki oraz małżeńskie zakusy niezamężnych dziewcząt. Świat Jane Austen w Dumie i uprzedzeniu niezmiennie mnie urzeka (miałam szczęście czytać książkę po raz drugi). Dylematy sióstr Bennet nie pozwalają oderwać się od lektury, nawet kiedy dawno już minęłam przystanek, na którym niezwłocznie powinnam była wysiąść. Na czym polega fenomen tej powieści sprzed ponad 200 lat, która ujmuje czytelnika, zupełnie nie zważając na miniony od jej powstania czas?
Na początku była książka…
Wiecie, że Jane Austen nigdy nie wyszła za mąż? Przypisuje się jej za to kilka owianych tajemnicą romansów, które do dzisiaj rozbudzają wyobraźnię czytelników. Ślady sympatii Jane zachowały się w pisanych przez nią listach, żadna z miłostek nie została jednak nigdy ostatecznie potwierdzona.
Kto wie, czy gdyby pisarka została typową dla swoich czasów żoną i matką, jej wyobraźnia oparłaby się prozie życia i podsunęła scenariusze tak pięknych, namiętnych uczuć, o jakich zwykła była pisać? Duma i uprzedzenie jest trzecią z wydanych przez Austen książek. Trzecią i zdecydowanie tą, która przyniosła autorce najwięcej rozgłosu i uwielbienia ze strony czytelników. Prawdopodobnie wszystko za sprawą niezwykłego połączenia swady w opowiadaniu, uszczypliwego humoru oraz wątku wielkiej miłości, które serwuje angielska pisarka. Cała historia rozpoczyna się, kiedy niezamożni państwo Bennet (ściślej mówiąc – pani Bennet, ponieważ pan Bennet na sercowe sprawy latorośli pozostaje raczej ironicznie obojętny) głowią się nad wydaniem córek za mąż. Nie bez znaczenia jest, że mają ich aż pięć, co tylko przydaje kłopotowi rozmiarów. Akcja powieści toczy się w dużej mierze właśnie wokół kwestii zamążpójścia panien Bennet, co samo w sobie mogłoby wydawać się dosyć sztampowe, a nawet nudne, gdyby nie wielki talent pisarski Austen. Zamiast ckliwego romansu otrzymujemy bowiem zabawną, pełną dystansu do absurdów swojego czasu opowieść o relacjach damsko-męskich, ich trudach i mnożonych niedopowiedzeniach, o zabójczej etykiecie i nielogicznych konwenansach. Prócz wyrażania uznania dla wykreowanego przez autorkę tła, nie można nie dać się porwać splątanej historii związku pary głównych bohaterów – Elżbiety Bennet i pana Darcy’ego. To postaci skonstruowane tak misternie, tak wspaniale mieniące się różnymi odcieniami cech charakteru, że można je tylko podziwiać i nie dowierzać, że kobieta, która je wymyśliła żyła stosunkowo tak dawno temu. Duma i uprzedzenie to nie ten rodzaj klasyki, którą trzeba znać, to klasyka, którą znać jest przyjemnie, która udowania, że istnieją książki, dla których upływ czasu nie ma żadnego znaczenia.
A potem serial BBC…
Znam takich radykałów, którzy twierdzą, że Colin Firth jest jedynym i właściwym panem Darcym. Po obejrzeniu sześcioodcinkowego serialu BBC
mogę powiedzieć, że zgadzam się z nimi w zupełności. Nieśpieszna i bardzo wierna ekranizacja nie podbiła może mojego serca, przysporzyła jednak kilku bardzo miło spędzonych wieczorów. Jennifer Ehle i Colin Firth jako Elżbieta i pan Darcy pasują do siebie doskonale. Firth wspaniale prezentuje marsowe oblicze i spojrzenia spode łba, Ehle jest wdzięczna, ale ma inteligentny błysk w oku, który od razu powoduje, że nie mamy jej jedynie za ładną i potrafiącą grać na fortepianie panienkę. Więcej moich wątpliwości budzi aktorka wcielająca się w postać Jane – siostry Elżbiety. Z trudem mogę ją zaakceptować, choć nie znajduję do końca racjonalnego i konkretnego wytłumaczenia, dlaczego tak bardzo nie przypadła mi ona do gustu. Zdecydowanie nie jest to Jane, jaką mogłam sobie wyobrazić po przeczytaniu książki. To jedna z niewielu wad serialu, które wymienię. Bez dwóch zdań zachwycają stroje, XIX-wieczne wnętrza i ciężkie, neogotyckie budowle, których pełno jest w serialu w każdej niemal scenie. Wszystko to tworzy niesamowity, pobudzający wyobraźnię oglądającego klimat, który fenomenalnie dopełnia lekturę książki.
Nie będę oryginalna, kiedy napiszę, że polecam Dumę i uprzedzenie w obu wersjach – książkowej i filmowej. Najlepiej w tej właśnie kolejności. Nie jestem w stanie wskazać, która z nich była jednoznacznie lepsza – dajcie się oczarować każdej z nich z osobna!